.
Drogi do zdrowia. Listy terapeutyczne do alkoholików i ich bliskich
Piotr SzczukiewiczKsiążka stanowi zbiór rozmów z osobami, których dotknęły problemy alkoholowe. Autor prowadzi dialogi z tymi, którzy nie wiedzą jak pomóc mężowi albo nie mogą wybaczyć, że matka piła. Opowiada o rozmowach z alkoholikami, którzy próbują przestać pić i z ty ...Czytaj więcej >>
- Liczba stron: 145
- Data wydania: 2015
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Wydawnictwo: ENETEIA
Książka stanowi zbiór rozmów z osobami, których dotknęły problemy alkoholowe. Autor prowadzi dialogi z tymi, którzy nie wiedzą jak pomóc mężowi albo nie mogą wybaczyć, że matka piła. Opowiada o rozmowach z alkoholikami, którzy próbują przestać pić i z tymi, którzy nie piją od dawna, ale wciąż czegoś szukają. Lektura tej książki, to jak zaglądanie do gabinetu terapeutycznego lub rozmowa z przyjacielem. Skorzystają z niej nie tylko osoby potrzebujące pomocy. Mogą z niej czerpać także ci, którzy uczą się, jak pomóc innym.
Patronat: miesięcznik "Świat problemów"
- ISBN
- 978-83-61538-77-6
- Waga
- 0.18 kg
- Wydanie
- 1
- Seria
- Ścieżki Psychoterapii
- Szerokość
- 13,5 cm
- Wysokość
- 20,5 cm
- Format
- 135x205 mm
Możesz także polubić
Słowo wstępne – Anna Dodziuk
Od Autora
Rozdział 1: Obraz choroby
Rozdział 2: Trudne początki
Rozdział 3: Terapia – przez ciernie do gwiazd
Rozdział 4: Rodzina w kręgu choroby
Rozdział 5: Gdy jest się młodym
Rozdział 6: Ślady przeszłości
Rozdział 7: Zdrowie i trzeźwość
Co to za choroba?
Drogi Jurku, chcę nawiązać do naszych ostatnich dyskusji na temat choroby alkoholowej. Tyle razy mówiłeś, że masz w tej sprawie swoje zdanie, że widzisz to inaczej, aż poczułem, że do ciebie też muszę napisać. Wiem, że nie lubisz tego tematu, uważasz, że ciebie on nie dotyczy, ale nie można go zostawić, niczego nie wyjaśniając, przecież od podejścia do tego problemu zależy zdrowie i życie niejednego człowieka.
Najczęściej słyszałem od ciebie taki zarzut, że po co te wszystkie tłumaczenia, zasłanianie się chorobą, skoro jeśli ktoś nie chciałby pić, to na pewno by przestał. W ten sposób twoja uwaga przypomina mi znaną dyskusję: czy picie w sposób wskazujący na uzależnienie jest wynikiem złej woli, czy raczej choroby? Czy nadmiernie pijących należy karać i piętnować, czy raczej leczyć? Trudno jest odpowiedzieć tak, aby od razu usunąć wszystkie wątpliwości. Są takie przypadki, kiedy nadużywanie alkoholu nie musi jeszcze oznaczać choroby. Jeśli jednak dostrzeżemy objawy uzależnienia, to na drugą część tego pytania trzeba dać odpowiedź twierdzącą. Mówiąc krótko: zjawisko, o którym mowa, jest bardzo ciężką i złożoną chorobą. Obejmuje ona zaburzenia sfery psychicznej, zwłaszcza emocji, ale także sfery fizycznej, społecznej i duchowej. Przy czym dochodzi do nich, zanim jeszcze ktoś straci dobre imię, pracę, pieniądze, przeżyje delirium lub będzie nocował na melinie. Niekiedy może po prostu się wydawać, że ktoś „lubi wypić” i tylko czasami „przeholuje”. A tymczasem utracił już kontrolę nad alkoholem i poważnie zaburzone są jego emocje, sfera poznawcza czy też hierarchia wartości.
Nie chcę w ten sposób wyjaśniać – i usprawiedliwiać – związanych z tą chorobą przestępstw, patologii, grzechów itp. Chcę powiedzieć, że jest to już skutek! Już słyszę, jak odpowiadasz mi z ironicznym uśmiechem: „W takim razie zamiast zamykać alkoholika za pobicie po pijanemu, lepiej zadzwonić po lekarza i podać mu jakieś tabletki”. Pamiętaj jednak, że napisałem, iż jest to choroba skomplikowana i wymaga specyficznego podejścia. Zwłaszcza gdy potencjalny chory nie zdaje sobie z tego sprawy. Oczywiście, jeśli ktoś łamie prawo, musi ponieść konsekwencje. Ale za łamanie prawa, a nie za to, że jest chory! Jeśli jest chory, musi mieć możliwość leczenia, i to profesjonalnego, a więc pełnej opieki medycznej, psychologicznej i innej. Gdy próbujemy rozdzielić te prawdy, stajemy się albo pobłażliwi i pomagamy takiej osobie dalej brnąć w picie, albo przyjmujemy rolę oskarżyciela i zamiast pomagać, próbujemy wymierzać kary.
Sądzę, że jednym z powodów, dla których trudno zatrzymać rozprzestrzenianie się choroby alkoholowej, jest właśnie niezrozumienie jej istoty. Zjawiska, które są jej zwiastunami, bagatelizuje się lub traktuje jako przejaw zdrowia („ten to ma mocną głowę”). A kiedy uzależnienie staje się już na dobre widoczne, przyjmuje się postawę oskarżyciela i twierdzi: „jak by nie chciał, to by nie pił”, „na takich typów nie warto wyrzucać społecznych pieniędzy”. Niestety, w twoim podejściu dostrzegam właśnie takie nastawienie, dlatego piszę do ciebie ten list. Wiem, że od ciebie też coś zależy w sprawie gospodarowania gminnymi pieniędzmi. Warto pamiętać, że pieniądze wydane na leczenie odwykowe często mogą komuś uratować życie i pomóc na nowo wziąć za to życie odpowiedzialność!