Teatry umysłu. Iluzja i prawda na scenie psychoanalitycznej (wyd. 2)

Teatry umysłu. Iluzja i prawda na scenie psychoanalitycznej (wyd. 2)

Teatry umysłu. Iluzja i prawda na scenie psychoanalitycznej (wyd. 2)

Joyce McDougall

Wybierając teatr jako metaforę rzeczywistości psychicznej, chciałabym uniknąć odwoływania się do typowych psychiatrycznych i psychoanalitycznych klasyfikacji zaburzeń psychicznych. Te terminy służą do opisu objawów, a nie ludzi. Gdy mówimy, że ktoś jest...   Czytaj więcej >>

Zobacz recenzje >> Przejrzyj fragment >>
  • Liczba stron: 269
  • Data wydania: 2022
  • Oprawa: twarda
  • Wydawnictwo: Ingenium
73,00 zł 79,00 zł

Do koszyka

Najniższa cena z 30 dni przed obniżką : 73,00 zł
  • Usuń ze schowka
  • Do schowka
  • Zapytaj o produkt

    Zapytaj o produkt

    Teatry umysłu. Iluzja i prawda na scenie psychoanalitycznej (wyd. 2)

    Teatry umysłu. Iluzja i prawda na scenie psychoanalitycznej (wyd. 2)

    Wybierając teatr jako metaforę rzeczywistości psychicznej, chciałabym uniknąć odwoływania się do typowych psychiatrycznych i psychoanalitycznych klasyfikacji zaburzeń psychicznych. Te terminy służą do opisu objawów, a nie ludzi. Gdy mówimy, że ktoś jest

    *

    *

    *

    *

    * Pola wymagane

    Anuluj

77 dostępnych

978-83-62651-87-0

Wysyłka do: 5 dni roboczych

Koszty: od 12 zł | gratis od 200 zł i odbiór osobisty

Stan: Nowy

Polecamy w kategorii

Wybierając teatr jako metaforę rzeczywistości psychicznej, chciałabym uniknąć odwoływania się do typowych psychiatrycznych i psychoanalitycznych klasyfikacji zaburzeń psychicznych. Te terminy służą do opisu objawów, a nie ludzi. Gdy mówimy, że ktoś jest „neurotyczny”, „psychotyczny”, „perwersyjny” albo „psychosomatyczny”, brzmi to nieomal tak, jakbyśmy pod adresem tych ludzi kierowali wyzwiska; nie można tymi terminami opisywać bytu tak złożonego i subtelnego jak ludzka osobowość. Postępując tak, nie tylko oszukujemy siebie, uznając, że powiedzieliśmy coś istotnego o drugiej osobie, ale zakładamy, że reszta z nas pozostaje wolna od psychicznych dramatów skrywających się za objawami, do których odnoszą się te terminy.

Wszyscy zmagamy się z neurotycznymi konfliktami, ograniczonymi (przynajmniej tak sądzimy) obszarami osobistej głupoty; w sytuacjach stresowych każdemu grozi załamanie psychosomatyczne; wszyscy potrafimy też kreować perwersyjne fantazje i śnić nieprawdopodobne sny. W wewnętrznym wszechświecie każdego z nas skrywa się wiele „postaci” – części osobowości często podejmujących całkowicie niespójne działania, co prowadzi do konfliktów i cierpienia psychicznego. Dzieje się tak dlatego, że nie znamy tych ukrytych aktorów i ich ról. Niezależnie od tego, czy poznamy ich, czy nie, nasi wewnętrzni aktorzy stale szukają jakiejś sceny, na której mogliby rozgrywać swoje tragedie i komedie. Wprawdzie rzadko bierzemy odpowiedzialność za nasze tajemne inscenizacje, jednak ich producent siedzi wygodnie rozparty w naszych umysłach. Poza tym to właśnie ten świat wewnętrzny i jego powtarzalny repertuar odpowiada za większość tego, co przydarza się nam świecie zewnętrznym.

  • Wydanie: 2
  • Szerokość: 15 cm
  • Wysokość: 22,5 cm
  • Format: 150x225 mm
  • Oryginalny tytuł: Theatres of the Mind. Illusion and truth on the Psychoanalytic Stage
  • Tłumaczenie: Danuta Golec
  • ISBN: 978-83-62651-87-0
  • EAN: 9788362651870
  • Waga: 0,55 kg

Prolog: Teatr psychiczny i scena psychoanalityczna

1. Stany statyczne i ek-statyczne: refleksje na temat procesu psychoanalitycznego
2. Sceny z życia psychicznego
3. Teatr przejściowy i poszukiwanie obsady
4. Wystawianie na scenie tego, co niereprezentowalne: „Dziecko jest bite”
5. Stany psychosomatyczne, nerwica lękowa i histeria
6. Opracowywanie i przekształcanie repertuaru psychicznego
7. Rozważania na temat afektu: psychoanalityczna teoria aleksytymii
8. Od psychosomatozy do psychonerwicy
9. Okrągła scena otoczona ludźmi: refleksje na temat ekonomii narcyzmu
10. Scena narcystyczna i rola archaicznej seksualności
11. Neoseksualności
12. Sceny fantazji, urojeń i śmierci

Epilog: Iluzja i prawda

Prolog

Wybierając teatr jako metaforę rzeczywistości psychicznej, chciałabym uniknąć odwoływania się do typowych psychiatrycznych i psychoanalitycznych klasyfikacji zaburzeń psychicznych. Te terminy służą do opisu objawów, a nie ludzi. Gdy mówimy, że ktoś jest „neurotyczny”, „psychotyczny”, „perwersyjny” albo „psychosomatyczny”, brzmi to nieomal tak, jakbyśmy pod adresem tych ludzi kierowali wyzwiska; nie można tymi terminami opisywać bytu tak złożonego i subtelnego jak ludzka osobowość. Postępując tak, nie tylko oszukujemy siebie, uznając, że powiedzieliśmy coś istotnego o drugiej osobie, ale zakładamy, że reszta z nas pozostaje wolna od psychicznych dramatów skrywających się za objawami, do których odnoszą się te terminy.

Wszyscy zmagamy się z neurotycznymi konfliktami, ograniczonymi (przynajmniej tak sądzimy) obszarami osobistej głupoty; w sytuacjach stresowych każdemu grozi załamanie psychosomatyczne; wszyscy potrafimy też kreować perwersyjne fantazje i śnić nieprawdopodobne sny. W wewnętrznym wszechświecie każdego z nas skrywa się wiele „postaci” – części osobowości często podejmujących całkowicie niespójne działania, co prowadzi do konfliktów i cierpienia psychicznego. Dzieje się tak dlatego, że nie znamy tych ukrytych aktorów i ich ról. Niezależnie od tego, czy poznamy ich, czy nie, nasi wewnętrzni aktorzy stale szukają jakiejś sceny, na której mogliby rozgrywać swoje tragedie i komedie. Wprawdzie rzadko bierzemy odpowiedzialność za nasze tajemne inscenizacje, jednak ich producent siedzi wygodnie rozparty w naszych umysłach. Poza tym to właśnie ten świat wewnętrzny i jego powtarzalny repertuar odpowiada za większość tego, co przydarza się nam świecie zewnętrznym.

Kto pisze scenariusze? Co jest tematem tych sztuk? I gdzie są one wystawiane?

Język podpowiada nam, że autor scenariusza nazywa się Ja. Dzięki psychoanalizie wiemy, że scenariusze napisało wiele lat temu naiwne, dziecięce Ja, walczące o przetrwanie w świecie dorosłych, którego zasady bardzo różnią się od tych rządzących światem dziecka. Te psychiczne przedstawienia mogą być odgrywane w teatrze naszego umysłu, naszego ciała, albo też w świecie zewnętrznym, gdzie zdarza się nam wykorzystywać w charakterze scen teatralnych umysły i ciała innych ludzi, lub nawet instytucje społeczne. Gdy czujemy się  przeciążeni, przenosimy nasze dramaty psychiczne z jednej sceny na drugą. Nasze Ja ma bowiem wiele twarzy. Posłuchajmy pewnego pacjenta, Bena, który w odpowiedzi na zachętę analityka relacjonuje swoje myśli:

Nie jestem pewien, jak opisać to, co czuję. (To mówi Ben – pacjent rozpoczynający sesję).

Jedno wiem na pewno: mam dosyć mojej żony i jej rodziny. Chciałbym ich wszystkich wykopać! (To oznajmia trzyletni Ben – z czasów, gdy jego rodzina jawiła mu się jako nieznośna).

Nie wiem, jak Jenny ich znosi i dlaczego zmusza mnie do kontaktów z nimi. (Ben w roli ofiary domaga się współczucia, ale pomija to, że najwyraźniej sam wybrał na żonę kobietę ucieleśniającą wszystkie trudne aspekty jego rodzinę pochodzenia).

Ale ja ją naprawdę kocham; bez niej bym przepadł. Dopiero wtedy, gdy ją spotkałem, poznałem, czym jest prawdziwe szczęście. (To mówi Ben – mąż i kochanek).

Ale i tak myślę o tym, żeby zapakować cały dobytek i na kilka miesięcy wyjechać na Borneo z Andym; zawsze tak dobrze się dogadywaliśmy i on też ma wszystkiego dosyć. (Nastoletni homoseksualny aspekt Bena dorwał się do głosu i prosi o uwagę).

Do diabła!!! Jak ja nienawidzę mojego szwagra! Wyobraża sobie, że jest nie wiadomo kim, tylko dlatego, że dużo zarabia. (Znowu do głosu dochodzi nieświadome homoseksualne self Bena, ale tym razem w wersji rywalizacyjnej. To ktoś, kogo w dzieciństwie zawsze przepełniał podziw i zawiść o starszego brata, ulubieńca mamy, który rządził w domu).

Mój Boże, gdzie w tym wszystkim jestem Ja? (Pacjent powrócił na scenę analityczną i zaczyna gromadzić swój zespół aktorski).

To oczywiste, że mający dość żony i jej rodziny Ben nie jest tym samym, który żonę czule kocha ani tym kochającym Andy’ego i nienawidzącym szwagra. Który z nich jest tym Ja?

Dzięki swobodnym skojarzeniom, niezbędnemu elementowi pracy analitycznej, przekonujemy się, że wiele naszych wewnętrznych postaci twierdzi, iż każda z nich to właśnie Ja. Trudno wsłuchać się w wypowiedzi kilku osób, jeśli mówią one jednocześnie – a tak właśnie dzieje się w nieświadomych obszarach naszych umysłów. Ben już w pierwszych kilku minutach sesji wyciągnął pięć ulubionych scenariuszy Ja z archiwów umysłu, podobnie jak czyni większość pacjentów, gdy pozwalają myślom swobodnie błądzić.

Zachęta do tworzenia swobodnych skojarzeń to sytuacja wyjątkowa, niewyobrażalna w zwykłych relacjach społecznych; wielu pacjentów odrzuca jednak zaproszenie do „mówienia wszystkiego”, nawet jeżeli pada ono w kontekście terapeutycznym. Czasami pacjenci traktują relację analityczną tak, jakby była ona relacją społeczną, obawiając się myśli i ocen analityka. Zdarza się, że boją się spotkania z własnymi myślami i uczuciami, gdyż stykają się wówczas z nieznanymi i nieakceptowalnymi aspektami samych siebie. Poza tym niektórzy lękają się utraty kontroli, która towarzyszy swobodnemu błądzeniu myśli: przeraża ich wizja tego, że wpadną w pomieszanie lub będą sprawiać wrażenie osób szalonych. Takie zachowania noszą miano oporu wobec procesu analitycznego lub terapeutycznego; trzeba traktować je z szacunkiem i czekać na moment, w którym pacjent poczuje, że może zająć się konfliktami i paradoksami aktywującymi ten opór.

Napisz swoją recenzję

Teatry umysłu. Iluzja i prawda na scenie psychoanalitycznej (wyd. 2)

Teatry umysłu. Iluzja i prawda na scenie psychoanalitycznej (wyd. 2)

Wybierając teatr jako metaforę rzeczywistości psychicznej, chciałabym uniknąć odwoływania się do typowych psychiatrycznych i psychoanalitycznych klasyfikacji zaburzeń psychicznych. Te terminy służą do opisu objawów, a nie ludzi. Gdy mówimy, że ktoś jest

Napisz swoją recenzję

Polecamy w kategorii :

Klienci, którzy kupili powyższy produkt, wybrali również:

Klienci, którzy wybrali ten produkt, oglądali również


© ENETEIA Wydawnictwo Szkolenia 1991–2024