.
Szkice o sztuce. Mimesis i etyka dzieła
Bogna ChoińskaPrezentowane w tomie szkice powstawały w różnym czasie i różnych miejscach, niemniej układają się one w pewną „trójcałość”, gdyż zogniskowane są wokół trzech głównych zagadnień estetycznych: związków sztuki z problematyką religijną i etyczną, ważnej dla m ...Czytaj więcej >>
- Liczba stron: 135
- Data wydania: 2014
- Oprawa: miękka
- Wydawnictwo: ENETEIA
Pozycja po zwrocie, więcej informacji o uszkodzeniach w prawej kolumnie (pod ceną)
Prezentowane w tomie szkice powstawały w różnym czasie i różnych miejscach, niemniej układają się one w pewną „trójcałość”, gdyż zogniskowane są wokół trzech głównych zagadnień estetycznych: związków sztuki z problematyką religijną i etyczną, ważnej dla myślenia o sztuce kategorii mimesis oraz kwestii odbioru dzieła sztuki. Autorka przeciwstawia się powszechnej dziś tendencji do wyrywania dzieł sztuki z kontekstu transcendentnego oraz postrzegania sztuki wyłącznie jako wyrazu osobowości twórcy. Sztuka spełnia wciąż rolę pośrednika między człowiekiem a transcendencją rozumianą religijnie. Może być traktowana jako mimesis, które odzwierciedla relację dzieło–rzeczywistość.
- ISBN
- 978-83-61538-70-7
- Waga
- 0.19 kg
- Wydanie
- 1
- Seria
- Pytania o Kulturę
- Szerokość
- 13,5 cm
- Wysokość
- 20,5 cm
- Format
- 135x205 mm
Możesz także polubić
Wstęp
Część pierwsza: Sztuka a religia i etyka
1. Starożytne i starotestamentowe pojęcia estetyczne
2. Sztuka w roli pośrednika między Bogiem a człowiekiem
3. Pismo jako materia dzieła literackiego
Część druga: Mimesis
4. Prawda w sztuce
5. Hiperrealizm – strategia mimesis czy jej zakwestionowanie?
6. Stanisław Brzozowski i mimesis
Część trzecia: Odbiór dzieła sztuki
7. Krytyka artystyczna a najnowsza historia sztuki
8. Prywatne „muzeum” Zbigniewa Herberta
Zakończenie
Bibliografia
Ryciny pamięci (wybór prac Tomasza Bohajedyna)
Prywatne "muzeum" Zbigniewa Herberta
fragment rozdziału książki "Szkice o sztuce" Bogna Choińska
Odtwarzanie, czyli mimesis, tworzenie, czyli kreacja – to dwa najbardziej charakterystyczne i zarazem całkowicie odmienne sposoby myślenia o wartościowym procesie twórczym. W pierwszym wypadku traktuje się sztukę jako naśladowanie tego i tylko tego, co istnieje, w drugim, jako próbę ukazania w dziele treści psychicznych artysty, jako wytwarzanie tego, co jeszcze w świecie nie zaistniało.
Herbert, mając pełną świadomość nierozstrzygalności tego dylematu, jednocześnie zdecydowanie opowiedział się po stronie strategii mimesis, a zatem po stronie sztuki, która pokazuje to, co jest. Sztukę, która nie spełniała, jego zdaniem, tego warunku, oceniał jako bezwartościową. Stąd wybory, których Herbert dokonywał, okazywały się, delikatnie mówiąc, dość oryginalne: oprócz katedr gotyckich i dzieł architektury starożytnej podziwiał i opisywał freski renesansowe i obrazy holenderskie z XVII wieku. Malarstwo współczesne częstokroć oceniał negatywnie, gdyż, w opinii Herberta, odzwierciedla ono kryzys kulturowy Europy. Tym samym przekreślił całą niemal sztukę awangardową (...).
Dla Herberta istnienie chybionych dzieł sztuki to, podobnie jak bezduszność nauki czy okrucieństwo ideologii, skutek doprowadzenia do skrajności jednej z dwóch (jak powiedziałby Charles Taylor) duchowych orientacji modernizmu: oświeceniowego scjentyzmu albo tendencji do przeceniania roli całkowicie nieskrępowanej ludzkiej wyobraźni (por. Taylor, 2001, zwł. rozdz. XXIV).
W wielu esejach Herbert rozprawiał się z najbardziej uznanymi dziełami w bardzo drastyczny sposób. Freski Michała Anioła z Kaplicy Sykstyńskiej charakteryzowały się językiem malarskim, który, zdaniem autora, był „zbyt giętki i swobodny i oplatał raczej przedmioty, niż je wyrażał”. Z kolei słynny Sassetta był „tylko” uroczy, gdyż namalowane przez niego ciała były zbudowane z „włókien roślinnych, a nie z mięsa i kości” (nie odzwierciedlały zatem realnego świata). Malarstwo kreteńskie robiło na Herbercie wrażenie „jakby zarys przedmiotów wydobyty był omdlewającą ręką” (Herbert, 1991, s. 71), sztukę tę uznał za pozbawioną jakiejkolwiek konkretnej, ziemskiej struktury. Nie podobała mu się także manieryczność fresków i ich „mdląco‑słodkawa” kolorystyka. Opisując swoje doznania z Pinakoteki, autor esejów wyrokował: Sodoma jest „tłusty, wulgarny, a jego forma cierpi na wodną puchlinę”, natomiast ostatni sieneński malarz – Beccafumi, to już zaledwie „kolorowy dym”.
Malarstwo impresjonistów nazywał Herbert „kolorową parą”, a od sztuki akademickiej próbował chronić się, uciekając z sal muzealnych „czym prędzej na powietrze” (ibidem, s. 68). Płótnom holenderskiego malarza Ruysdaela zarzucał z kolei nadmierne uduchowienie, ponieważ sztuka jako ekspresja ludzkiej osobowości nie spełniała postulatu bycia sztuką wartościową. Porządek sztuki przyczynia się do trwałości, substancjalności świata, a dla Herberta konkret stanowi najważniejszy element relacji z tym, co zewnętrzne. Koinos kosmos to wspólna płaszczyzna porozumienia, to, co umożliwia relację z Drugim. Dlatego cechą charakterystyczną eseistyki autora Barbarzyńcy w ogrodzie jest nieustanne zwracanie się ku zwykłości, codzienności, konkretnym przedmiotom, jedynie bowiem konkrety mogą uchronić współczesnego człowieka przed śmiercionośnym działaniem ideologii i innych schematyzmów. Jednocześnie jednak wzorce kulturowe czerpane z tradycji, których uczymy się, prowadząc „rozmowę” ze sztuką, stanowiły dla Herberta trwały i niepodważalny dorobek.