.
Oświecenie dziobaków. Baśnie o ważnych mechanizmach i niebezpieczeństwach rozwojowych
Tomasz TeodorczykKsiążka jest zbiorem baśni opisujących meandryczne ścieżki ludzkiego rozwoju. Przedstawia niebezpieczeństwa, które na tych drogach możemy napotkać oraz mechanizmy pomocne w ich przezwyciężaniu. Napisana przez psychoterapeutę z ponad trzydziestoletnim dośw ...Czytaj więcej >>
- Liczba stron: 188
- Data wydania: 2015
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Wydawnictwo: ENETEIA
Książka jest zbiorem baśni opisujących meandryczne ścieżki ludzkiego rozwoju. Przedstawia niebezpieczeństwa, które na tych drogach możemy napotkać oraz mechanizmy pomocne w ich przezwyciężaniu. Napisana przez psychoterapeutę z ponad trzydziestoletnim doświadczeniem w pracy z ludźmi sięga do historii i mitów z różnych kultur odkrywając uniwersalne motywy ludzkich losów, trudności, z którymi wszyscy się borykamy oraz ograniczenia, których nie jesteśmy w stanie pokonać. Na naszej drodze rozwoju pomocne jest sięganie do archetypowej wiedzy zawartej w nieświadomych wzorcach ludzkiej psychiki gdyż, jak pisze autor: „warto pamiętać, że projekt „człowiek” jest niewyobrażalnie skomplikowanym zadaniem a projekt „sensownie rozwijający się człowiek” – prawie niemożliwym do wykonania.”
„Oświecenie dziobaków” jest kolejną psychologiczno-baśniową pozycją autora książki „Jak umierają ptaki” wydanej w 2014 roku przez Wydawnictwo Eneteia.
- ISBN
- 978-83-61538-68-4
- Waga
- 0.32 kg
- Wydanie
- 1
- Seria
- Mądrość Baśni i Mitów
- Szerokość
- 14,5 cm
- Wysokość
- 20,5 cm
- Format
- 145x205 mm
Możesz także polubić
Podziękowania
Acknowledgments
Niespełnienia
Dary Svartalfheimu
Wróżba
Posążki z wiatru
Złodziej snów
…hcemy szczać we wszystkih kolorah!
Królewicz i Smok
Chmury i geometria
Zaczarowany ołówek – pożegnania
Posłowie. Szeregi zacnych
Spis ilustracji
Królewicz i Smok
㊆
W dziedzinie obserwacji przypadek pomaga jedynie umysłom przygotowanym.
Ludwik Pasteur
Mój ojciec był wspaniałym królem i niezwykle mądrym człowiekiem. Swoim długim i szczęśliwym panowaniem zapewnił dostatek poddanym, jego rozsądne i wyważone sojusze przyniosły krajowi stabilność i bezpieczeństwo, a hojny mecenat sprawiał, że wszelkiej maści artyści z różnych stron przybywali na nasz zamek w nadziei na zdobycie pieniędzy i sławy. Wszyscy go kochali i podziwiali, matki stawiały za wzór swoim synom, a jego jasne oblicze i pełne współczucia oczy rozświetlały każdą przestrzeń, w której się pojawiał. Był też na tyle przewidujący, że potrafił dobierać sobie ministrów i sensownie dzielić się władzą, co zapewniało mu brak wrogów wśród ludzi teoretycznie mu życzliwych i przyjaznych.
Wszystko to sprawiło, że ojciec mógł zająć się tym, co go naprawdę interesowało, a mianowicie dziwnymi i ciekawymi eksperymentami, których celem było znalezienie ostatecznych odpowiedzi na ważne, nurtujące ludzi pytania. Ale nie myślcie, że był jakimś uczonym czy alchemikiem. Nie wyobrażajcie go sobie jako siwego mężczyzny z długą brodą, próbującego rozwikłać zagadkę czasu lub choćby odpowiedzieć na pytanie o naturę dziobaków. O nie! Był postawnym eleganckim mężczyzną, lubiącym dobrze zjeść i zabawić się w miłym towarzystwie.
Fascynowały go pytania, które interesują każdego człowieka, na przykład czy lepiej jest być szczęśliwym głupcem czy nieszczęśliwym Sokratesem albo czy bardziej zdrowe jest picie kawy czy herbaty? Zatrzymajmy się przy tym ostatnim pytaniu. Różnica w podejściu do sprawy polegała na tym, że każdy zwyczajny człowiek ma swoje zdanie na ten temat, którego będzie bronił wbrew wszystkim i wszystkiemu, medycy będą bez końca debatować o wpływie substancji zawartych w obu płynach na ściany żołądka, natomiast mój ojciec wymyślał stosowny do danego problemu ciekawy eksperyment.
Doszedł do wniosku, że do ostatecznego rozstrzygnięcia tej kwestii potrzebne byłyby dwie identyczne osoby, żyjące w dokładnie takich samych warunkach, z których jedna przez długi czas piłaby tylko kawę, a druga wyłącznie herbatę. Wcześniejsza śmierć jednej z nich byłaby jednoznaczną odpowiedzią na postawiony problem. Świetne, prawda!? Ale jak przeprowadzić taki eksperyment? I tu przejawił się cały geniusz mojego ojca. Pewnego dnia dowiedział się, że dwóch dorosłych braci – jednojajowe bliźnięta – zostało skazanych na karę śmierci za popełnione czyny. Król natychmiast zaoferował im, w zamian za ocalenie życia, udział w powyższym eksperymencie i powołał specjalną Radę Królewską, która miała czuwać nad sprawnym i rzetelnym doprowadzeniem doświadczenia do końca.
Wszystko szło dobrze do pewnego momentu. Potem pojawiły się problemy, które znacząco obniżyły rangę wydarzenia.