.
Osad
Tomasz BohajedynNie jest to ani album z grafikami, ani zbiór poetycki, ani przegląd przedwojennej prasy. Propozycja autora to pełna niespójności i zgrzytów opowieść o świecie, o którym być może nie da się inaczej opowiadać niż niespójną, wielowątkową i różnorodną forma ...Czytaj więcej >>
- Liczba stron: 247
- Data wydania: 2010
- Oprawa: miękka
- Wydawnictwo: ENETEIA
Pozycja po zwrocie, więcej informacji o uszkodzeniach w prawej kolumnie (pod ceną)
- ISBN
- 978-83-61538-23-3
- Waga
- 0.25 kg
- Wydanie
- 1
- Szerokość
- 17 cm
- Wysokość
- 17 cm
- Format
- 170x170 mm
Możesz także polubić
Osad
Cud-dylemat
* * *
Listopad u bram
* * *
Bajka rosyjska
Nirwana
Teza i antyteza
Ostatni brzeg
Osad
Picasso w burdelu
Rondo
Kuba Rozpruwacz
Ćma
Gotyk
Krzyżowiec
Lipiec
* * *
Harry Houdini
* * *
Powołany
* * *
* * *
Zakazana piosenka
Wehikuł czasu
* * *
* * *
* * *
Szczyt
Epizod drugi
Czary
Malarz na drodze
* * *
Recykling
Sted
Zimowy wieczór
* * *
Okno
Generał
[Przełom]
Madonna
Proces
XIX
Kabura
Niedźwiedź
Binarowa
Z budowy
* * *
Uroboros II
Powiew pustyni
Brudny Harry
* * *
Bohater termitiery
Nokturn
Wielki mały człowiek
Narwik
* * *
Święty Jerzy walczy ze smokiem
Egzorcyzmy
Znikający punkt
Psalm
Impuls
Pokój
Kubizm
Potop
Drugoplanowy bohater komiksu stawia kropkę nad i
Arkadia
* * *
Horror
* * *
Zawodowiec
Konwój
* * *
Faza IV
Indiańskie lato (poemat)
Liga zwalczania śmierci pozornej w kolażach
Bohaterski wódz czerwonoskórych
Człowiek kameleon
Patrzenie na odległość
Czciciele szatana
Sztuka u ludożerców
Uprowadzona przez goryla
Szaleńczy wybryk
Żyjący zegar
Dziwaczny testament milionera
Nieprzyjaciółka kultury
Ucieczka milionerki z policjantem
Niemiła przygoda dwunastu panienek
Czarne miasto w białym mieście
Pomyłka Murzyna
Nowocześni Indianie
Szpital piękności
Niezwykłe samobójstwo
Śmierć króla Cyganów
Osiemnaście lat pod ziemią
Czy można wierzyć w słowo honoru zbrodniarza?
Niezwykłe samobójstwo
Nieprzyjemny testament
Małpolud
Niezwykłe samobójstwo
Posłowie (Krzysztof Cibor)
Fragment książki
"Osad" Tomasza Bohajedyna
Proces
Późne lata osiemdziesiąte ubiegłego wieku – autobus PKS-u – ostatnie siedzenia zajęte przez dwóch punków (za oknami Bieszczady) – i słychać ich manifest: „Nigdy nie zdradzimy Punka – taki styl będziemy mieć do końca!”. Dziewiąty rok dwudziestego pierwszego wieku – jednego spotkałem w banku – teraz był specjalistą działu kredytów – nowomową uświadomił mi moją (nie) zdolność kredytową. Drugiego spotykać nie chcę. Wystarczy!* * *
Słowa są tylko cieniami naszych myśliSmutek i strach są tylko cieniami naszych serc
Znaczą tak wiele dla ulotnej chwili
Nie znaczą nic wobec istoty samotności.
Uroboros II
Na ulicy robię zdjęcie graffiti na ścianie [gitarzysta z głową uwięzioną w telewizorze]. Nagle podchodzi do mnie staruszek:– Szefie, ty to uważasz za sztukę? Ja postawiłbym tutaj szubienicę dla tego „mazaka”! Taka piękna fasada była!
– Proszę pana, katastrofa piękniejsza jest.
Szpital piękności
W Nowym Jorku został założony szpital, w którym dr O’Werde dokonuje – jak twierdzą dzienniki amerykańskie – niebywałych cudów przerabiania kobiet brzydkich na zachwycająco piękne. Ten nowoczesny cudotwórca za pomocą narzędzi chirurgicznych usuwa różnego rodzaju wady wyglądu, poczynając od zmarszczek, a kończąc na nieforemnościach ciała. Popularna amerykańska tancerka Bili Glade, która weszła do szpitala z grubymi nogami, opuściła go, mając nóżki w kostkach cienkie jak sarenka. Chirurg przeciął jej skórę na kostkach, pościągał ją na 4 cale w górę i po wygojeniu rany zatarł ślady szwów umiejętnym masażem. Jedna z aktorek wodewilowych, Ewa Tanguav, którą starość zaczęła pozbawiać powodzenia, ukazała się po kilkumiesięcznym pobycie w szpitalu z powrotem na scenie tak zmieniona, że pytano, czy to ona sama, czy jej córka. Fannie Brice – koleżanka jej – kazała sobie zmienić kształt nosa. Ellen Gabes dostała cudowne brwi i zachwycająco wycięte maleńkie usta, zamiast dawniej posiadanych szerokich i grubych. Doktor O’Warde cieszy się ogromnym powodzeniem. Jednakże mniej jest szczęśliwy w życiu rodzinnym, gdyż żona jego, którą „wymodelował” sobie według wymagań estetycznych, wytoczyła mu proces o rozwód i wychodzi za mąż za innego.Człowiek kameleon
Jak maszyna
Jak wielka koparka
Z kamieniołomu
W pamięci dziecka
Obracam się w koło
I wszystko widzę na czerwono.
Lekarze londyńscy łamią sobie od dłuższego czasu głowę nad szczególnym wypadkiem, który wygląda raczej na wytwór fantazji niż na zdarzenie prawdziwe. Ponieważ jednak zajmują się sprawą dwa prestiżowe miesięczniki lekarskie, stąd nie ulega wątpliwości, że zagadnienie jest poważne. Oto w jednym z londyńskich szpitali znajduje się pod obserwacją całego sztabu lekarzy pewien marynarz holenderski, którego skóra przybiera dwa razy dziennie inne zabarwienie. W pewnym określonym czasie poczyna skóra czernieć, staje się ciemnobrunatna, a wreszcie przechodzi w ciemnoatramentową, tak że majtek wygląda wtenczas w zupełności jak Murzyn. Stan ten trwa jednak tylko kilka godzin i potem marynarz bieleje stopniowo, aż wreszcie ma skórę znowu zupełnie białą, jak normalny Europejczyk. W świecie zwierzęcym zachodzą co prawda wypadki zmiany koloru skóry i najbardziej znanym przykładem jest w tym względzie kameleon. U kameleona zbadano przyczynę zmiany koloru, którą jest własność komórek skórnych. Czyżby majtek w szpitalu londyńskim posiadał również tego rodzaju komórki? Lekarze nie umieją jeszcze wypadku tego objaśnić. Wiadomo tylko, że jest to już drugi podobny wypadek.
Zauważono podobną periodyczną zmianę koloru u pewnego Szkota, który w roku 1913 powrócił z Transwalu, gdzie bawił wiele lat. Ta dziwna zmiana koloru skóry nie jest, jak się zdaje, chorobą, gdyż zarówno Holender, jak i w swoim czasie Szkot, czują się doskonale, tym więcej, że klinika płaci mu grube pieniądze za to, że pozwala się lekarzom badać.
Osiemnaście lat pod ziemią
Życie zmienione w zarabianie pieniędzy
Nie zadaje sobie pytań być albo nie być.
Na gnoju wszystko rośnie lepiej.
Ostatnio dokonano w Paryżu ciekawego odkrycia. Przy naprawianiu sieci kanalizacyjnej pewnego odcinka znaleziono w podziemiach człowieka, który w tym ohydnym miejscu przeżył 18 lat. Nie miał on najmniejszego pojęcia o tym, co się przez ten czas działo na świecie, nie wiedział więc także nic o wojnie. Nieszczęśliwiec ten nazywa się Franciszek Dublot i ma lat 53. Wygląda on jak widmo, zapomniał prawie zupełnie mowy ludzkiej i jak przypuszczają lekarze, od długoletniego milczenia jego struny głosowe musiały obumrzeć. Niezwykły ten eremita odżywiał się odpadkami jarzyn, które zbierał w halach paryskich w nocy, wydostając się na powierzchnię jakąś, sobie tylko znaną drogą. Jedzenie to dzielił ze szczurami, jedynymi towarzyszami jego strasznego życia, pędzonego w ciemnym i cuchnącym lochu. Niestrzyżone włosy i zarost nadały mu tak straszny wygląd, że robotnicy, przerażeni jego widokiem, wzięli go z początku za jakieś zupełnie nieznane stworzenie.
– Myślicie, żeście mi zrobili dobrodziejstwo – wybełkotał z trudnością, gdy go sprowadzono do komisariatu. – Ale wy jesteście idioci, czemu nie pozostawiacie w spokoju umarłych? Tam jest o wiele lepiej, tam gdzie nie trzeba myśleć i pamiętać.
Na pytanie, co go skłoniło do tak strasznej ucieczki od świata, dziwak ten odparł:
– Może znienawidziłem świat, może pragnąłem zapomnieć o kobiecie, która mnie oszukała… Bądźcie miłosierni i pozostawcie mnie tam, gdzie jedynymi towarzyszami były mi szczury.
Policji paryskiej udało się ustalić, że domniemany Dublot rzeczywiście zniknął w tajemniczy sposób przed 20 laty. Zaginiony był bibliotekarzem i prowadził ciche i spokojne życie.
Recenzja książki
"Osad" Tomasza Bohajedyna
Porusza grafika. Krzykliwa, wręcz wrzeszcząca, utrzymana w estetyce ekspresjonistycznej. Momentami trudno jednak mówić nawet o jakiejkolwiek estetyce, gdyż autor niejednokrotnie świadomie ją przełamuje, tworząc tym samym obrazy, które często bolą. Nie jest to jednak ból bezpłodny. Bohajedyn obdziera rzeczywistość z jej ułudy.
W Osadzie obrazy dopowiadają teksty tak, jak teksty są dopowiedzeniem obrazów, tworzące jednocześnie nowe obrazy, przez co mamy do czynienia z multiplikacją sensów i tak trudnych do uchwycenia. Czytając i oglądając, możemy odnieść wrażenie, że wszystkie trójkąty zmieniły się w ostrokąty. Z jednej strony haiku Bohajedyna – z założenia więc syntetyczne i nie ulegające jakiejkolwiek interpretacji. Z drugiej - poemat Indiańskie lato. Z trzeciej zaś – Liga zwalczania śmierci pozornej w 20 kolażach, który stanowią fragmenty prasowe, na pozór łatwiejsze w odbiorze niż teksty części pierwszej Osadu, które to jednak stanowią niejednokrotnie ich "małe motta" oraz kolaże właśnie.
Wszystko zaczyna tworzyć skomplikowane światy, chcące powiedzieć nam coś o tym świecie, w którym żyjemy. Książka tworzy atmosferę iście surrealistyczną, nieuchwytną i przez to problematyczną. Pozorny moment jej ogarnięcia przez czytelnika okazuje się po chwili złudny. Czasem odbiorca może odnaleźć nawet cząstkę siebie w blondynce ze zbolałą miną czy w jednym z dwóch Punków, który zdradził samego siebie. Człowiek wyłaniający się z Osadu jakby świadomie odrzuca Boga, jak w utworze Recykling. Nie potrafi też umiejscowić siebie w tym, co go otacza. Pali fotografie z dzieciństwa, które i tak powraca, rozgrzebywane w pamięci jawi się jednak w wymownie czerwonym kolorze. Ten człowiek wręcz nie może zapomnieć, bo pozbawiony korzeni, ma niewiele czasu na układy z życiem. Co więcej, jest bez reszty zdeterminowany. Przez otoczenie, doświadczenie i system. To świat ułudy, w którym nieurodzeni w slumsie, opiewają go, jak w wierszu Zakazana piosenka. Tylko ten, kto stworzył system i kłamstwo wokół niego, może czuć się wolny. Gdyż jest na to społeczne pozwolenie. Świat Osadu jest światem, który konstytuuje pieniądz, bo na gnoju wszystko rośnie lepiej. A człowiek niejednokrotnie musi udawać, by później zdjąć kostium superbohatera i być gotowym na potyczki z rzeczywistością.Lecz to wciąż tylko kolejne, mnożące się labirynty. W tym jeszcze trzy niezwykłe samobójstwa Bohajedyna i koniec świata zapowiedziany wyciem psa w centrum miasta.
Bohajedyn nie daje odbiorcy żadnej odpowiedzi na pytania, które niewątpliwie rodzą się podczas czytania-oglądania Osadu. Osad wymaga zaangażowania, nie tylko w samą lekturę, co w niesione przezeń treści. Ponieważ komentują one to, co jest tu i teraz. Nie jest to jednak odosobniony, zawieszony w próżni wycinek rzeczywistości. On funkcjonuje w kontekście tego, co było i tego, co może będzie.
Śródmiejski Ośrodek Kultury, Kraków