.
Noce z jednorożcem. Symbole kobiecości
Marta CywińskaZbiór esejów antropologiczno-literackich o kobiecości, rozumianej jako wartość psychologiczna i kulturowa (mitologiczna). Wśród tematów m.in. bestiarium oniryczne, symbolika nocy, wilka, jednorożca, kwestia kobiecości „nadmiernej”, surreali ...Czytaj więcej >>
- Liczba stron: 251
- Data wydania: 2009
- Oprawa: miękka
- Wydawnictwo: ENETEIA
Zbiór esejów antropologiczno-literackich o kobiecości, rozumianej jako wartość psychologiczna i kulturowa (mitologiczna). Wśród tematów m.in. bestiarium oniryczne, symbolika nocy, wilka, jednorożca, kwestia kobiecości „nadmiernej”, surrealistycznej (nadkobiecość) oraz kobiecości uwikłanej, błądzącej po meandrach świata wyobraźni, uczuć i norm, które nadają jej ramy, inspirują, straszą, zwracają w stronę świata mężczyzn i tego, co męskie.
Wideo z promocji książki na SGGW w Warszawie
* * *
Słowo wstępne
Unicornis, czyli tajna broń kobieca
Literatura – jak każde dzieło sztuki – jest zapisem doświadczenia twórcy i wyraża jego system wartości. Artysta atakuje świat formą – skandalizuje, bulwersuje, dotyka czułych punktów. Czytelnik prowadzi dialog z twórcą, szukając ukrytych sensów. Wspólnie kreują nową rzeczywistość. Marta Cywińska, fenomen literatury polskiej o proweniencji surrealistycznej, atakuje spiralnie skręconym rogiem jednorożca.
Gdyby André Breton, Louis Aragon i Philippe Soupault nie stworzyli na początku dwudziestego stulecia „Littérature”, to niewątpliwie dziś powołałaby ją do życia Marta Cywińska w celu opublikowania na jej stronicach Nocy z jednorożcem, książki odważnej intelektualnie, zaskakującej czytelnika swym rozmachem, erudycją i oryginalnością. Można odnaleźć w niej klucz pozwalający zdiagnozować kondycję kultury współczesnej. Na śliskim rozdrożu dnia i nocy, na pograniczu jawy i snu autorka buduje interferencje czasów, miejsc i przestrzeni, odwołując się do mitów, symboli, znaków kulturowych, nagromadzonego przez stulecia uogólnionego doświadczenia. Pod osłoną nocy, „królewską drogą nieświadomości” pomyka w trudno definiowalne rewiry, próbując zgłębić „Tajemnicę Istnienia”. A sen – jak już napisała w jednej ze swych wcześniejszych książek, cytując Małgorzatę Baranowską – usamodzielnia się szybko. „Widzenia, strachy, mary, podwójne – wyobraźniowe rzeczywistości przełamują barierę literatury”.
Z pomocą wyobraźni i snu przełamuje ją także Marta Cywińska. Wędrówka autorki splątanymi ścieżkami pamięci literackich przestrzeni zaowocowała książką osobliwą, która zaprasza do podjęcia intelektualnej gry także tego najbardziej wybrednego czytelnika. Przemawia „z głębi metafory”, głosem pamięci, której królestwem jest nieograniczone pole ludzkiej psychiki i wyobraźni, granice istnienia i nieistnienia, nieskończoności i wieczności.
Oddając się lekturze Nocy z jednorożcem, otwieramy się na świat i zaświat, na uniwersalne i nieskończone. W przedziwnym korowodzie, między niebem a piekłem, przesuwają się tu bachantki i sawantki, święte i ladacznice, lwice i owieczki, Ewy i Heleny, Sophie i Marty, lecz noc z jednorożcem w zamkniętym ogrodzie pełnym róż czeka tylko dziewicę. Autorka mogłaby powtórzyć za Milanem Kunderą, iż kobiety zaludniające jej świat powieściowy nie rodzą się jak żywi ludzie z ciała matki, ale z jednej sytuacji, zdania, metafory, w której, jak w orzeszku, ukryta jest jakaś elementarna możliwość człowieka. Postacie jej powieści są tymi możliwościami jej samej, które nie zostały urzeczywistnione.
Kobiety sportretowane przez Martę Cywińską żyją we własnym świecie, jakby po drugiej stronie lustra, w którym mężczyzna pozostaje w ich cieniu, wszak to one piją z rogu jednorożca, co zapewnia im siłę, pozwala mężnie znosić niedolę, chroni przed chorobami i trucizną, gdyż jednorożec – jak głosi jedna z fantazji teologicznych – oczyszcza wodę zatrutą przez jad węża, kreśląc w niej rogiem znak krzyża.
Marta Cywińska kocha wszystkie sportretowane kobiety w jednakowym stopniu. I wszystkie jednakowo ją przerażają. „Każda przekroczyła jakąś granicę, którą ja tylko obchodziłam dookoła. I właśnie ta przekroczona granica (granica, za którą kończy się moje „ja”) mnie pociąga. Powieść nie jest wyznaniem autora, lecz badaniem tego, czym jest życie ludzkie w pułapce, jaką stał się świat”.
Pisanie o wybranych portretach kobiet sprawia autorce przyjemność. Jej źródłem jest sympatia, jaką darzy swoje bohaterki. Ten emocjonalny stosunek do przedmiotu badań, jak wiadomo postulowany przez krytykę feministyczną – korzystnie wpłynął na kształt książki, która w sposób profesjonalny łączy w sobie cechy poważnego studium naukowego z zaletami lektury pasjonującej i przyjemnej.
Rezygnując z niewolniczej zależności od jednej tylko metody interpretacyjnej, autorka twórczo wykorzystuje refleksję teoretyczną różnych nurtów krytyki, co sprawia, że podejmowane przez nią wieloaspektowe analizy rzeczywistości prowadzą do przekonujących reinterpretacji ustalonych sądów na temat przywoływanych bohaterek i świata, w którym żyją. Sposób, w jaki Marta Cywińska pisze o swoich ulubionych postaciach, wywołuje u czytelnika sympatię dla przywoływanych tu kobiet i dla niej samej. Przynajmniej we mnie taka sympatia się zrodziła. Jednorożec jeszcze raz okazał swoją siłę.
Teresa Zaniewska
- Ean
- 9788361538004
- Waga
- 0.29 kg
- ISBN
- 978-83-61538-00-4
- Wydanie
- 1
- Seria
- Archetypy Wyobraźni
- Szerokość
- 13 cm
- Wysokość
- 20,5 cm
- Format
- 130x205 mm
Możesz także polubić
Słowo wstępne: Unicornis, czyli tajna broń kobieca – Teresa Zaniewska
Prolog
Noc pierwsza. Galeria Borghese w Rzymie
Noc z Kierkegaardem – noc z wilkami
Noc grecka z upiorzycami-feministkami w tle
Noc bez jednorożca
Noce w Kalkucie
Noc głuchoniemej
Noc przed śmiercią
Noc w okładce książki
Noc z baobabem
Noc na stole w czytelni
Noc akwatyczna
Noc z wampirem
Noc w tańcu
Noc bez nocy
Bezsenność nadmężczyzny
Bezsenności mężczyzny ciąg dalszy
Noc bez końca
Aneks. Wybór tekstów
Maria Stagieńska – Bez tytułu
Jadwiga Krawczyńska – Detronizacja feminizmu
Zofia Urbankowska – Księżniczka (fragment)
Stanisław Wasylewski – Westalka z Arkadii
Felicja Kruszewska – Nike Samotracka
Jerzy Żuławski – Jungfrau
Jerzy Bandrowski – Wieś mojej matki (fragment)
Jerzy Bandrowski – Prababcia, woda i dzwon
Maria Rodziewiczówna – Macierz (fragment)
Adam Krechowiecki – Kres (fragment)
S.P.O.– Recenzja książki: Halina Konopacka, Któregoś dnia
Marta Cywińska – Sylvia, ma soeur...
Informacja o Autorce
Noc z Kierkegaardem – noc z wilkami
fragment książki "Noce z jednorożcem" Marty Cywińskiej
Pisać o kobiecości... Zmierzyć się z własną kobiecością. Nadać jej pozory nieprzemijania i kruchości zarazem. Nie przeglądać się w lustrze, by ujrzeć samą siebie. Bez konieczności (nieustannego) pisania autotematycznych wierszy. Uniknąć przeznaczenia Nemezis, bogini czczonej niegdyś w Attyce, patronki rozrywek przyrodniczych, polowań, czarownej ogrodniczki władającej ludzkim losem, dysponującej również trefnymi konfiguracjami ziół i kwiatów. Nemezis – akuszerki pilnującej terminu i prawidłowego przebiegu porodu. Nemezis płochliwej, umykającej przed zalotami Zeusa i przemienionej w gęś.
A ponoć obdziela ludzi należycie według zasług i kar, nie myli się w przeznaczeniach nawet o milimetr!
Sprawiedliwa, nie popełnia bowiem błędu mojry i nie planuje systemu nagród i kar przed narodzeniem człowieka, lecz bacznie przygląda się jego myślom, czynom, spojrzeniom i dopiero wtedy ogłasza swój werdykt. Od Nemezis się nie ucieknie, chyba że kobieta przyłączy się do grona greckich tragików i wówczas zatraci swą kobiecość, stając się patetyczną personifikacją gniewu bogów. Z pewnością jednak nie była (nie jest) taką choleryczką jak Agawe, córka króla Teb i Harmonii Kadmosa, która w bachicznym szale rozszarpała własnego syna, widząc w nim dzikie zwierzę (co za ostrość wzroku, co za „sterydowa” siła fizyczna, co za wyobraźnia i znajomość własnego dziecka!). Oto skutki, kiedy nawet boginki nie poświęcają zbyt wiele czasu własnym latoroślom. Najzwyczajniej przemówiły przez nią kompleksy niespełnionej nimfy – wśród nich chciałaby wieść swój żywot (jeśli tak śmiertelne wyrażenie narusza nieśmiertelność boginki, czynię to oczywiście intencjonalnie), pośród boginek gajów zwanych alseidami, dolin zwanych napajami, gór zwanymi oreadami czy mórz zwanymi okeanidami. Wszystkim nimfom, niezależnie od stopnia „przyrodniczego” wyspecjalizowania, składano w ofierze mleko, oliwę, a także zwierzęta – jagnięta i kozy.
Gdybym w tej książce umieściła twoje nazwisko... wystarczy, że widnieje na płycie grobowca... Jeden z największych umysłów humanistycznych świata francuskojęzycznego znaleziony martwy we własnym domu. Po trzech tygodniach.
Żadna kobieta nie zauważyła jego nieobecności. Przy podziale majątku obiecałbyś i Wenus Milo, i sprzątaczce dwa worki twoich niepranych koszul (niektórym posługaczkom wystarczy tylko męski zapach) i różową lodówkę pełną mrożonych karczochów, by mogła okładać nimi zapuchnięte oczy.
Każdej kolejnej Sylvii Plath Bulimia emocjonalna plus przedawkowanie lektury Kierkegaarda skutkujące płukaniem żołądka: żołądka na wysokości serca.
"Człowiek, który zgubił swoją osobowość, zdobywa pewnego rodzaju doskonałość, ułatwiającą mu zanurzenie się w światowym wirze działań i interesów, ba! może nawet zrobić karierę w świecie. Nie ma żadnych zahamowań, żadnych trudności z sobą samym i z nieskończonością, wygładzony jest jak kamień w wodzie, wytarty jak szeląg przechodzący z rąk do rąk" (Kierkegaard, 1982, s. 171).
"Determinista czy fatalista pogrążony jest w rozpaczy i jako zrozpaczony gubi swoją osobowość dlatego, że wszystko dla niego jest koniecznością. Podobny jest do owego króla, który umarł z głodu, gdyż każdy pokarm, którego dotknął, zamieniał się w złoto. Osobowość jest syntezą możliwości i konieczności. Z istotą jej jest tak samo jak z oddychaniem, które składa się z wdechu i wydechu. Osobowość deterministy nie może oddychać jedynie i tylko koniecznością, gdyż taki oddech dławi jaźń człowiek" (ibidem, s. 179).
"Brak możliwości oznacza, że albo wszystko jest jedyną koniecznością, albo stało się pospolitością (ibidem, s. 179)".
A może najbardziej kobiece z kobiet powinny wziąć przykład z naśladowniczej Poświatowskiej – uskarżać się na palpitacje tu i ówdzie i szeptać o Tanatosie. A mężczyznom – zamiast kobiecości – powinien wystarczać streap-tease Marii Tanase, którą poeta nazwałby Marią Thanatos, gdy tańczyła naga – ku zatraceniu – na stołach szachistów i karciarzy, a podczas wojny jej płyty Cyganie przerabiali na grzebienie i sprzedawali na ulicach Bukaresztu.
Przyszłam na świat wraz z rozpoczęciem Luperkariów. Na glinianej tabliczce zapisano mi Februarius w namiocie zdobionym w wielokrotne wilczyce karmiące Romulusów i Remusów. Byleby z rąk Kierekegaarda. Byleby z twoich ust. Fascynują mnie wilczyce – jako te, które również odpowiadają obrazowi Wielkiej Matki, na przykład Wilczyca, która porwała słynnego Cormaca Mac Airt i wychowała go razem ze swoimi młodymi. Legenda głosi, że gdy Cormac został królem, natychmiast sprowadził Wilczycę na dwór i obsypał ją honorami.
Już nie wilczyce-wampirzyce, lecz wilczyce-matki. Święty Ailbe, biskup Emly zwany Patrykiem Munsteru został porzucony jako niemowlę i przygarnęła go i wychowała wilczyca. Już jako biskup, w dowód wdzięczności, zakazał myśliwym polowania na wilczyce i zapraszał ją do wspólnego stołu. W mitologii celtyckiej znajdujemy wiele przykładów dzielnych, prostych kobiet, które zaopiekowały się rannym wilkiem.
Już nie wilczyce-matki, lecz wilczyce-wampirzyce. Niczym w filmie Wilczyca (1983), pokrytym patyną horrorze, pełnym efektów à la kołek osinowy i od-wczoraj-pusty-grobowiec – który nakręcono w samym środku stanu wojennego – opartym na dziewiętnastowiecznych realiach. Bohaterka, odtrącona przez męża, sprzedała duszę diabłu, a po śmierci wcieliła się w hrabinę i w wilczycę.
W mitologii celtyckiej nie znajdziemy motywu straszliwej wilczycy – w wyspiarskich sagach tylko mężczyźni zamieniają się w wilki, na przykład Móngan, półbóg, którego ojcem był Manannán Mac Lir,
a matką niejaka Fiachny z Ulsteru. Opowiadacz baśni zwany Starcem z Finistère opowiadał nam – dwudziestoletnim archeologicznym pomagierom, przynieś-podaj, na wykopaliskach w Le Bono – historię Gwydiona i Gilvaethy, którzy zgwałcili piękną Geowyn i musieli odpokutować za swoje czyny jako wilcza para. Rzekł też, iż odpokutować musi również mężczyzna, który uczynił kobietę iluzją wiecznej miłości, sterował jej życiem, był na swój sposób od niej uzależniony, niczym Maks ze znanej powieści Andrew Seana Greera Wyznania Maksa Tivolego, który miłował wyobrażenie Alicji, a nie ją samą:
"Nieobecność Alice zniszczyła mnie. Jak Demeter, zmieniłem mój świat w wieczną zimę. Brudne ubrania piętrzyły się w pokojach, batalion kieliszków do wina zabarwionych czerwienią stał na kuchennym stole, a ja sypiałem, tuląc do siebie poduszkę zdjętą z kanapy. Niekiedy budziłem się z uśmiechem, przeciągałem z chrzęstem stawów, szeptałem „dzień dobry” do mojej kochanki, a kiedy otwierałem oczy, miałem w ramionach jedynie poduszkę i mgłę. Płakałem (Greer, 2005, s. 200)".
Częściej niż Maria Tanase zmieniam imiona w ciągu dnia. Więc dlaczego miałabym pisać autobiografię? Więc tak, gdybym może zaczęła od samej Poświatowskiej, zrosłyby się moje brwi i sama ze sobą byłabym syjamsko bliźniacza. Nie szukałabym ani astralnych sióstr, ani korespondencyjnych kochanków. Chodziłabym krok w krok za Kierkegaardem, prała koszule, nie odrywając ich od jego ciała. Nie odwracałby się nawet, przyzwyczajony do jednostajnego rytmu kroków Marii Tanase. Wręcz nosiłby ją za sobą, jak plecak, jak garb – po schodach apteki i schodach zboru, dźwigał na obrzeżach metalowego łóżka i u wrót miasta Ragnarök.